poniedziałek, 6 kwietnia 2020

Dom z papieru część 4 - recenzja #44

Dom z papieru część 4 - recenzja


To już drugi hiszpański serial na którego premierę następnego sezonu czekałam w tym roku. Ponadto również do tej produkcji odliczałam dni do premiery. Powiem tyle, jeżeli weszliście tutaj przed obejrzeniem tego sezonu, to na co czekacie? Dzieję się tam! Naprawdę się tam dzieje.

Nad fabułą się nie będę rozdrabniać, bo jest to kontynuacja losów naszych bohaterów z poprzednich części. Ci którzy oglądają powinni wiedzieć, co się dzieje, a jeżeli nie, to polecam zobaczyć podsumowanie części 3 na Netflixie. 

Powiem wam coś zabawnego i dość nieprawdopodobnego. Po pierwszych odcinkach myślałam, że poziom tego serialu bardzo się obniżył. Pierwszy trzymał mnie w napięciu przez długi czas, kolejne niestety już dużo mniej. Akcja się toczyła, ale mi w sumie było obojętne czy włączę następny odcinek dzisiaj czy jutro. Obawiałam się, że będę tak miała już do końca - niepotrzebnie. Nie jestem w stanie opisać jak wiele emocji te kilka ostatnich odcinków u mnie wywołało. Począwszy od śmiechu kończąc na zaskoczeniu, złości wzruszeniu i przeskakując ponownie do śmiechu. Zazwyczaj podczas oglądania się tak nie emocjonuje. Jasne, zdarza się, że łezka poleci, ale nie jest to wszystko z pewnością w takich ilościach jakich miałam tutaj. 
Sezon nie jest idealny (czasami będę nazywać go sezonem, ponieważ tak mi będzie po prostu łatwiej). Ma on masę absurdów, a w niektórych momentach, aż ciężko mi było na nie patrzeć. Nie zmienia to jednak tego, że ponownie dzięki niemu przeżyłam niesamowitą przygodę z tymi bohaterami.

Muszę koniecznie wspomnieć w tej recenzji o Tokio, ponieważ byłam pod ogromnym wrażeniem, że pierwszy raz przez cały sezon, ani razu mnie nie zirytowała. Powiem tyle: Dziewczyno tak trzymaj! Co ciekawe, nawet ją polubiłam!  

Kolejnym dość ciekawym i naprawdę dobrym aspektem w tym serialu była muzyka. W niektórych momentach piosenki, wręcz niespodziewane, ale jednocześnie dodające uroku całemu serialowi. To jest w końcu nasze La casa de papel, które w tej rzeczy nas uwielbia rozpieszczać.

Uważam, że ta część była zdecydowania lepsza od 3. Nie powiedziałabym, że przebija 1 i 2, ponieważ są one mistrzowsko zrobione, a tutaj niestety mamy kilka błędów. Końcówka jednak jest bardzo wzruszająca i mi je wszystkie wynagrodziła.

Część 4 Domu z papieru oceniam 9/10. Kocham ten serial za końcówkę. Uwielbiam i jednocześnie nienawidzę za ostatnie odcinki przez które nawet na chwile nie potrafiłam odejść od ekranu laptopa. Cieszę się, że natrafiłam na niego lekko po premierze pierwszej części w momencie kiedy był jeszcze mało znany, a ja byłam tą osobą, która przekonywała znajomych, żeby również zaczęli tę niesamowitą przygodę z tą produkcją.

5 komentarzy: