wtorek, 7 maja 2019

Avengers: Koniec gry- recenzja #28

Avengers: Koniec gry -recenzja

foto: Marvel Studios

W końcu nadszedł ten dzień kiedy przyszedł koniec pewnej ery. Filmy Marvela od zawsze były czymś, co przynosiło dużo radości każdemu uwielbiającemu kino super bohaterskie. Przyznam szczerze, że od filmu wymagałam dość dużo. W końcu to on miał odznaczać nam koniec wszystkiego. To właśnie najprawdopodobniej on zostanie nam najbardziej pamiętnym filmem w historii tego uniwersum. Co mogę powiedzieć? NIE ZAWIODŁAM SIĘ NA NIM!

Thanos zrobił to co zamierzał, czyli zlikwidował połowę wszechświata. Nasi tytułowi Avengersi będą próbowali zrobić wszystko za wszelką cenę, aby odwrócić to co się stało.


W zasadzie z opisu mogę zdradzić tylko tyle, reszta wydaje mi się, że może podchodzić pod spojler. Zresztą w filmie tyle się dzieję, że więcej przedstawiać wam nie muszę, ponieważ jak tylko pójdziecie do kina to fabuła sama was pochłonie.

Film jest emocjonalną skakanką. Serio. Począwszy od zaskoczenia, radości, kończąc na smutku. Ma on naprawdę masę wspaniałych scen jak i nawiązań do poprzednich filmów. Osoba będąca bardzo dobrze zaznajomiona z poprzednimi produkcjami na filmie będzie cieszyć się jak dziecko widząc kolejne nawiązania. Po za tym nawiązań do ogólnie całej popkultury też jest zadziwiająco dużo, co z pewnością robi filmowi na plus!

Sami aktorzy również przywiązali dużą wagę do tego, że to ewidentny koniec. Nie dość, że promocja filmu wypadła im naprawdę dobrze, to do tego w czasie oglądania można było tylko widzieć jak świetnie popisywali się swoją grą aktorską. Dawali tam z siebie wszystko i to naprawdę u nich cenie.

Ogólnie efekty specjalne naprawdę są rewelacyjne. Zastanawiam się czy film dostanie właśnie przez nie nominacje do oscarów. Widać, że ich twórcy włożyli w nie masę pracy oraz czasu.

W filmie było również parę nieścisłości fabularnych, których nie do końca jestem w stanie zrozumieć. W zasadzie bawienie się tym czym bawili się twórcy było ryzykowne, więc nie dziwie się, że powstały przez to małe niezrozumienia. Mimo wszystko film ogląda się wyśmienicie i w zasadzie nie zwraca się na to głębszej uwagi.

Trzy godziny trwania tego filmu są w zasadzie nie do zauważenia. Miałam początkowo małe obawy, że czas będzie mi się wydłużał, ale jak widać były one niepotrzebne, ponieważ bawiłam się na tym filmie znakomicie!

Film oceniam 9/10. Naprawdę mi się podobał. Jest to zakończenie jak już na początku wspominałam pewnej ery. Ery, która mi towarzyszyła od naprawdę długiego czasu i trudno mi jest się pogodzić, że to już jej KONIEC.

2 komentarze:

  1. Interesujący blog o ciekawej tematyce :)
    Zapraszam sportoweuzaleznienia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń