czwartek, 25 czerwca 2020

W obronie syna - recenzja #53

W obronie syna - recenzja


Ten serial zdecydowanie nie był planowany. Prawdopodobnie gdybym kiedyś z czystej ciekawości nie zajrzała na filmografie Chrisa Evansa byłby na półce "Nie obejrzane". Trochę mi jest wstyd, że wcześniej nigdy o nim nie słyszałam, ponieważ sam opis fabuły sprawił, że jest to pozycja obowiązkowa. Do tego ta obsada... Dobra o niej wypowiem się w dalszej części tej recenzji, bo jak dla mnie jest to coś niesamowitego na co, trzeba poświęcić odrobinę więcej uwagi oraz aprobaty, bo nasuwa mi się jedno wielkie WOW! 

Na wstępie zaznaczę, że jest to mój pierwszy serial Apple TV. Nigdy nie miałam do czynienia z tą platformą przez co w ogóle nie byłam świadoma tego jak bardzo jest ona potężna pod względem realizacji produkcji. 

Jeżeli natomiast chodzi o fabułę to serial sam w sobie skupia się na rodzinie Barber. Rodzinie, która wiodła szczęśliwe i beztroskie życie do momentu kiedy ginie jeden kolega z szkoły ich syna - Jacoba. Sprawę próbuje padać jego ojciec, a wszystko się komplikuje w momencie, kiedy odkrywa obciążający dowód w tej sprawie naprowadzający na winę Jacoba. Właśnie w ten sposób z szczęśliwej, pełnej wsparcia rodzinki pozostaje tylko to drugie. 

Podczas oglądania nie skupiałabym się w stu procentach na badanym śledztwie i odkrywaniu kto jest winny. Jest to główny wątek serialu, ale lepiej poświęcić więcej uwagi na postacie. Głównie dlatego, ponieważ to w jaki sposób zostały  one rozpisane jest czymś niesamowitym. Rodzina po tylko i wyłącznie oskarżeniu została, wręcz odizolowana od całego społeczeństwa, a nawet ich najbliższych. Wszystkie ich poprzednie kontakty przestały funkcjonować, a oni teraz mogą polegać tylko na sobie. To była chyba jedna z największych zalet tego serialu. Widzieć, jak Ci ludzie potrafią siebie wspierać w momencie kiedy nikt inny tego nie robi. W świetny sposób pokazują nam tym przemianę bohaterów i to jakie piętno zostawia cała ta sprawa. 

Nie będę ukrywać, że moim ulubionym wątkiem był wątek matki. Kobiety, która przechodzi niewyobrażalną wewnętrzną przemianę. Niesamowity występ Michelle Dockery, która przeszła samą siebie. Z całego serca żałuję, że nie widziałam jej innych produkcji, ponieważ aktorka jest fenomenalna. Trochę dziwią mnie komentarze mówiące, że im ona nie pasowała. Dziwią mnie one, ponieważ momentami wystarczyło tylko spojrzeć w jej oczy i widziało się wszystkie emocje, które jej w tamtym momencie towarzyszyły. Jak już mówiłam, coś NIESAMOWITEGO.
Chris Evans również powalający i zawsze będę powtarzać, że gość ma niewyobrażalny talent. Ciesze się, że po skończeniu swojej kariery z Marvelem, wciąż się rozpędza znajdując ciekawe perełki w których mógłby zagrać. To właśnie dzięki niemu zapoznałam się z platformą od Apple i prędko mu tego nie zapomnę, bo trafiam tutaj na coraz lepsze produkcje. 
Kiedy wymieniłam już rodziców, to może wymienię też syna? Jaeden Martell - Widziałam Cię w "To" i już wtedy wiedziałam, że będziesz naprawdę niezłym aktorem. Teraz już jestem tego pewna. Twórcy nie mogliby wybrać kogoś lepszego do tej roli.

Pomijając już kwestie aktorstwa serial posiada niewyobrażalnie dobrze zrobione zdjęcia, które zachwycają już w zasadzie od pierwszych scen. Dodatkowo sam soundtrack dobrany jest idealnie przez co te połączenie robi niewyobrażalny klimat oraz efekt.

Serial oceniam 10/10. Był świetny i polecać go będę każdemu. Mogę już teraz śmiało powiedzieć, że jest to najprawdopodobniej najlepszy serial 2020r.

wtorek, 9 czerwca 2020

FILMOWE PODSUMOWANIE MAJA 2020

FILMOWE PODSUMOWANIE MAJA

Jedni wrzucają idealnie na początku miesiąca, a drudzy z opóźnieniem. Chyba nie muszę zaznaczać do której grupy ja się zaliczam... Chciałabym dzisiaj przedstawić wam jak prezentował się mój maj jeżeli chodzi o moje filmowe zmagania. Nie ma ich wiele, ale ja sama z siebie jestem dość zadowolona, bo ilość tytułów przypomina tą, która umieszczam po dwóch miesiącach.


Tylko dla odważnych (2017) - Sugerując się ostatnim komentarzem pod filmowym podsumowaniem oraz ciągłymi nękaniami mojego brata postanowiłam w końcu obejrzeć ten film. Już na samym wstępie powiem, że jest on brew pozorom dość spokojny. Akcja mam wrażenie leci powoli, choć mi to w zasadzie nie przeszkadzało. Pozwoliło mi bardziej poznać przedstawionych bohaterów, którzy byli sympatyczni w odbiorze. Film sam w sobie skupia się na strażakach, którzy dzień w dzień starają się walczyć z ogniem pochłaniającym lasy. Trzeba mieć na uwadze, że sam film jest biograficzny, a twórcy w świetny sposób przedstawiają nam wydarzenia z palących się lasów, które zaczynają zagrażać pobliskiemu miasteczku w Arizonie. Ogólnie same zdjęcia, które ten ogień pokazują są naprawdę dobrze zrobione, a my sami mamy wrażenie, że jesteśmy jego świadkami. Po za tym końcówka... Nie znałam historii przedstawionej w filmie, dlatego później resztkami sił próbowałam powstrzymać się od wzruszenia... 
Film oceniam 7,5/10

wtorek, 2 czerwca 2020

Telefonistki sezon 3 - recenzja #52

Telefonistki sezon 3 - recenzja


Przed zaczęciem chciałabym przeprosić wszystkich, którzy ten serial bardzo lubią. Otóż będę narzekać i to dość konkretnie...

Pomiędzy drugim i trzecim sezonem mamy przeskok czasowy, który ma na celu wprowadzić nam pewną świeżość do całej akcji serialu. Pod pewnym względem wprowadził. Powiedziałabym nawet, że aż za bardzo.

Ja nie wiem czemu, aż tyle rzeczy poszło tutaj nie tak. Mam wrażenie, że twórcy każdej bohaterce chcieli dać jakąś ważną historie. To nie jest złe! W momencie kiedy jest kilka głównych bohaterek, nie można ani jednej z nich zaniedbywać. Jednak jak tylko sobie przypomnę jakie historie im oni dali, to mnie wręcz krew zalewa z tego całego absurdu.