poniedziałek, 2 marca 2020

FILMOWE PODSUMOWANIE STYCZEŃ LUTY 2020

FILMOWE PODSUMOWANIE STYCZEŃ LUTY 2020



Zaginiona dziewczyna (2014) - Film reżyserii Davida Finchera, co już samo w sobie stanowi zachętę do jego obejrzenia. Opowiada nam o Nicku, mężczyźnie któremu w dniu rocznicy ślubu zaginęła żona. Stara się on zrobić wszystko, aby ją z powrotem odnaleźć. Przyznam się, że nie spodziewałam się takiego typu filmu zanim go obejrzałam. Posiada on w sobie dużo zwrotów akcji, ciągle trzymając nas w napięciu. Muzyka sama w sobie robi robotę, tak samo jak aktorstwo. Jako minus mogę tylko przedstawić dziury fabularne, które niestety momentami występują i silnie dają o sobie znać.
Film oceniam 8/10.


Azyl (2002) - Już drugi film Davida Finchera pod rząd. Nieźle prawda? Lubię tego reżysera, ale mam małe zaległości w jego produkcjach. Z pewnością spróbuję je w końcu nadrobić, bo jego filmy są naprawdę dobre.
Fabuła tutaj skupia się na kobiecie, która wraz z córką przeprowadza się do nowego domu na Manhatannie. Brew pozorom dom jak na dwie osoby jest nieziemsko olbrzymi. Już w dzień kupna dowiaduje się, że posiadłość skrywa w jednej sypialni coś w rodzaju "ukrytego pokoju". Inni nazywają te pomieszczenie "azylem", ponieważ poprzez jego stalowe ściany nie da się do niego przedostać. Jego pozytywów doświadcza już pierwszej nocy, kiedy do jej domu zakradają się złodzieje, a ona wraz z córką zamyka się w tym pomieszczeniu.
Ogólnie sam opis jak i pomysł na fabułę jest znakomity. Niestety film ma kilka, kilkanaście błędów logicznych. Mam wrażenie, że scenariusz pisany był "na kolanie", bo z tematem obeszło się dość powierzchownie. Posunięcia bohaterów w trakcie oglądania są dość drażliwe. Nie zmienia to jednak faktu, że film wywiera mocne emocję i osobom, które nie będą zwracały uwagi na błędy logiczne film się spodoba.
Film oceniam 7/10



Jojo Rabbit (2019) - W momencie pisania tego postu pozostał tylko tydzień do Oscarów. Zostało mi jeszcze kilka ważnych tytułów do nadrobienia. W związku z tym dzisiaj zabrałam się za ten. Dużo osób do tego filmu już na starcie jest zrażonych. Rozumiem dlaczego. Hitler w komedii nie brzmi zbyt dobrze. W szczególności jeżeli chodzi o nas - Polaków. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że w filmie Hitler pokazany jest jako wyobrażenie dziesięcioletniego chłopca. Właśnie o nim opowiada nam ta historia. O Jojo, który zakorzenił już sobie w głowie całe wyobrażenie o swoim idolu Hitlerze czy żydach. Pewnego dnia, zaś w domu napotyka żydówkę. Nie wie co myśleć, ponieważ jak się okazuję jest ona normalnym człowiekiem - takim jak on. Kompletnym przeciwieństwem tego co wmawiali mu inni. Jego podświadomość radzi mu początkowo ją wydać, ale przecież nie może. Musi chronić siebie jak i swoją matkę, przed konsekwencjami trzymania jej w domu.
Przyznam, że początkowo film ogląda się dość dziwnie. Trzeba przyzwyczaić się do tego humoru. Zdaje sobie sprawę, że nie każdemu może się on spodobać. Chociaż mam wrażenie, że Tiaki dobrze go odmierza. Nie śmiejemy się cały czas, mamy nawet momenty wzruszające, które są naprawdę dobre. Aktorzy również robią tutaj coś wspaniałego młody Roman Griffin Davis świetnie spisuje się w swojej roli, a razem z Thomasin McKenzie robią świetny duet. Nie dziwie się również nominacji Scarlett do oscara.  Już nawet pomijając moją wielką sympatie do niej, to trzeba przyznać, że ponownie pokazuję klasę. Rok 2019 był czymś niebywałym dla niej. Sama jestem w szoku, że udało jej się zrobić tak wielki i przełomowy powrót do filmów nie blockbusterowych. 
Film oceniam 8/10



Han Solo: Gwiezdne wojny - historie (2018) - Fanką Gwiezdnych Wojen byłam od dawna. Przyznam jednak, że jestem do tyłu z najnowszymi tytułami. Dopiero teraz wzięłam się w garść i zaczęłam je nadrabiać. Film sam w sobie nie jest związany z poprzednimi częściami. Jest on prequelem, czyli wydarzenia z niego są przed wydarzeniami z głównej fabuły. Opowiada nam on o tytułowym Hanie Solo oraz o jego przygodach. Wyprawach, które sprawiły, że znalazł on się w tym miejscu w jakim jest teraz. Przed seansem zastanawiałam się czy film rzeczywiście ma swoją racje bytu. Teraz rozwiewając wszystkie wątpliwości powiem, że chyba tak. Czemu chyba? Nie jest on czymś wybitnym i z pewnością lekko odbiega poziomem od niektórych części Star Wars. Nie jest on jest jednak zły. Osobiście dla mnie jest naprawdę dość miłym dodatkiem z którego czerpałam przyjemność z oglądania. 
Film oceniam 7/10



Pewnego razu... w Hollywood (2019) - Quenntin Tarantino wraca ponownie w naprawdę dobrym stylu! Zanim przejdę do fabuły filmu podkreślę jedną ważną kwestię. Moim zdaniem ten film nie jest dla wszystkich. Zdecydowanie nie jest on dla osób, które są przeciętnymi "niedzielnymi widzami". Czemu? Takie osoby będą przy tym filmie bardzo nudzić. Akcja dzieję się powolutku, a Quentin pokazuję nam uroki tamtejszych złotych lat Hollywood. Opowiada nam on o Ricku, który znany jest z grania westernów. Podczas swojej przygody z kinem przyjaźni się z swoim kaskaderem Cliffem. Ponadto pomiędzy ich historią przeplata nam się historia Sharon Tate, która pomieszkiwała obok nich. Byłam bardzo zafascynowana tym filmem właśnie ze względu na historie Sharon. Ciekawiłam się jak Tarantino ją poprowadzi. Przyznaję robi to w ciekawy sposób, a widzami się przy tym bawi. 
Lubię również fakt jak bardzo twórca przykuwa uwagę do scen w samochodzie. Jest ich naprawdę dużo - co na początku mnie dość dziwiło. Z czasem jednak dość je polubiłam, ponieważ w nich poznajemy bliżej naszych bohaterów. Film był naprawdę znakomity i z pewnością jest jednym z moich ulubieńców. Aktorzy świetnie się wpasowali. W szczególności Brad Pitt, ale DiCaprio również jest niesamowity.
Film oceniam 9/10



1917 (2019) - Wiele słyszałam o tym filmie tuż przed seansem. W końcu to właśnie on był głównym kandydatem do oscara. Historia opiera się na wyprawie dwóch żołnierzy. Powierzone im zostaje bardzo ważne zadanie. Muszą przekazać wiadomość o zaprzestaniu ataku. Jeżeli jednak im się to nie uda, zginie kilka tysięcy ludzi wypadając w pułapkę oprawców. Byłam pod ogromnym wrażeniem obserwując działanie kamery w tym filmie. Rzadko kiedy napotykamy tutaj cięcia. Podróżujemy w zasadzie cały czas z bohaterami i czujemy się tak jakbyśmy również uczestniczyli w tej wyprawie. W zasadzie mało co wiemy o bohaterach, ale nie nazwałabym tego minusem. Przez cały film im kibicowałam, a emocje podzielałam razem z nimi. 
Film oceniam 9/10 



Zombie express (2016) - Od dawna chciałam obejrzeć ten film. Serio. Zbierałam się z jego obejrzeniem parę dobrych lat. Tematyka zombie brew pozorom zawsze była bliska mojemu sercu. The walking dead oglądam na bieżąco oraz ciągle wyczekuje drugiej części World WarZ. Ten film lekko od nich odbiega. Na samym wstępie zaznaczę, że nie mamy tu do czynienia z typowymi "potworami" jakich znamy. W tym filmie poruszają się one zdecydowanie szybciej, a sam proces przemiany również jest błyskawiczny. Film opowiada o ojcu oraz jego córce, którzy w celu przetransportowania się do Pusan wsiadają do pociągu. Niespodziewanie wybucha epidemia, a zainfekowany człowiek wpada do jednego z przedziałów. Bohaterowie z całych sił próbują się jakoś uratować. Ogólnie ciężko mi wypowiedzieć się o tym filmie. Z jednej strony pomysł na fabułę był niezły, ale z drugiej tu jest tyle błędów logicznych, że staje się to, wręcz okropne. Film dobry na sobotni wieczór, ale zdecydowanie nic więcej.
Film oceniam 6/10

Teraz może lekko odbiegając od tematu. Zauważyłam, że w tym roku kandydaci do Oscara byli niewyobrażalnie mocni. Gale oglądam bodajże już od 5/6 lat i dopiero po raz pierwszy spotkałam się z tak silną konkurencją. Co ciekawe, po raz pierwszy tyle filmów z nominowanych mnie urzekło. Niemiłosiernie kibicowałam Historii małżeńskiej, ale Parasite również podbił moje serce, więc jestem zadowolona z werdyktu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz