poniedziałek, 9 marca 2020

Wataha sezon 2 - recenzja #39

Wataha sezon 2 - recenzja 

HBO
Sezon pierwszy: https://vebth.blogspot.com/2020/03/wataha-sezon-1-recenzja-34.html

Nie minęła doba, kiedy po zakończeniu pierwszego sezonu zabrałam się za drugi. Seriale jak i filmy, często mają to do siebie, że ich kontynuacje są gorsze. Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się cieszę, że w tym przypadku to nie nastąpiło.

Ponownie śledzimy losy naszego głównego bohatera - Rebrowa. Mijają lata od tego dramatycznego zamachu na straż graniczną. W momencie zaginięcia córki Siwego wspomnienia wracają. Wszyscy z powrotem muszą wziąć się w garść, aby czym prędzej ją odnaleźć.

Bardzo podobało mi się rozegranie akcji w tym sezonie. Fakt, że teraz nasz główny bohater musi radzić sobie jakoś sam, ukrywając się w lesie. Miło było oglądać to wszystko z kompletnie innego punktu widzenia.

Co ciekawe przez ten sezon pani prokurator zdobyła jeszcze większą moją sympatie. Cieszę się, że twórcy zdecydowali się ją pokazać z bardziej ludzkiej strony. Podobało mi się również to, że dali jej pewnego rodzaju podopieczną. Sceny pomiędzy nią, a Zięba były moimi najbardziej wyczekującymi scenami w każdym odcinku. Zauważyłam mały potencjał w relacji mentor-uczeń, którego się nie mogę doczekać. Wierze, że poświęcą temu więcej czasu w następnym sezonie, a przynajmniej o to bardzo ładnie proszę. 

Trochę żałuję, że nie skupiają się tutaj, aż tak bardzo na wątkach z pierwszego sezonu. Ciągle nie uzyskałam kilku odpowiedzi, ale wciąż liczę na to, że o nich nie zapomnieli. 

Sam finał mi się podobał. Żałuje tylko, że jego rozwiązania spodziewałam się już kilka odcinków wcześniej. Miałam przeczucie, które się w 100% sprawdziło. Zastanawiam się czy to jest sprawka mojego dobrego wyłapywania szczegółów, ponieważ kilku moich znajomych się go nie spodziewało i było, wręcz zszokowanych, że ja się go tak szybko domyśliłam.

Sezon 2 Watahy oceniam 8,5/10. Uważam, że był lepszy od poprzedniego. Nie jakoś szczególnie bardzo, ale jednak był. Podobało mi się to, że pokazali nam bohaterów z ich drugiej strony. 

Na sam koniec wtrącę moją drobną uwagę. Irytowała mnie ona niemiłosiernie podczas oglądania. Jest to drobiazg, ale zwracałam na niego dużą uwagę. Chodzi mi o sceny rozmów telefonicznych pomiędzy bohaterami. Ewidentnie widać w PRAWIE każdej możliwej scenie, że bohaterowie wcale do siebie nie dzwonią. Widać tylko ekran startowy telefonu, bądź aparat. Błąd mały, ale występował on niestety notorycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz